
Wychodzisz z mojego okna: pękają szyby prosto w oczy. Nie wiem, czy płaczesz. Nie wiem nawet, czy oddychasz. Wiem tylko, że jesteś. Szkoda, że znaczy to tak niewiele, to tylko marna, złudna świadomość. Nic o Tobie nie wiem. Jesteś niczym cienki znak zapytania w formularzu życia. Mojego życia. Bóg Artysta wyrzeźbił na twarzy blizny niepewności i strachu. Nie wiem, dlaczego akurat Ty. Miałeś ratunkiem być i deską, okiem i uchem, ciepłą krwią. Miałeś być deszczem wiosną, latem. Miałeś zasuwą być u drzwi, gdy zechcę wyjść. Miałeś... Jak to ładnie brzmi.
Czy wiara w to jest samooszukiwaniem?