
Straszliwie boli, kiedy powietrze staje się tak ciężkie, że nie jest się w stanie odetchnąć. Cisza chwyta za gardło i zaciska na niej swoje długie, chude palce. A w środku kapie powoli z nieszczelnego kranu, woda słona, woda sucha. I każdego dnia się przelewa, raz, czasem dwa, czasem więcej.
Nie ma się siły nawet na skinięcie palcem. Ale po co? Żeby wytrzeć nos tym samym, zaśmiergłym rękawem, żeby przetrzeć zapuchnięte oczy, żeby się porzygać z nieszczęścia?
Bo jesteś tu sama. Na własne życzenie. Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz