
Kolejny dzień mogę spędzić co najwyżej na dywagowaniu o tym, jaki ten listopad jest przechujowy, i jak bardzo mam go dość. Ale tak naprawdę. Niech on się już skończy, niech zabiera ze sobą to pasmo nieszczęść, którymi wije nam gniazdko, i wypierdala.
Nie wszyscy jednak chcą ze mną pobluźnić na listopad. Niektórzy owszem, biorą w akcji czynny udział, inni mają na to wyjebane. Nie szkodzi. Mam dużo kamieni, którymi rzucam w jedenastą mendę, któryś może przypadkiem zboczyć z trasy. I nie będzie mi wcale przykro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz