
Przez całe życie jesteśmy sami jak palec. Tak cholernie samotni, do pierwszej krwi, do bólu, do krwi ostatniej. Jesteśmy biedni i wygłodzeni, bo szczęście i ciepło są naszym pokarmem, a my błądzimy w chłodzie, wpadając w lodowate zaspy złudzeń i tęsknoty, często po pas, po szyję, lub tak, że zasłaniają nas całkowicie. Kostniejemy tam, i zamiast próbować odnaleźć wyjście w górze, kopiemy kilometry podziemnych tuneli, w których krążymy jak krety o zamarzniętych sercach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz