
Dopiero przez łzy człowiek widzi świat wyraźnie. To, jak wiele stracił, jak wiele błędów popełnił i jak wielu rzeczom zawinił w tak krótkim czasie. Zawsze myślałam, że stracenie paru bliższych sercu osób na raz jest niemożliwe. Bo życie nie jest aż tak, kurwa, perfidne. A jednak... Wiem, że w tym na pewno jest sporo mojej winy, choć nie do końca zdaję sobie sprawę z tego, co zrobiłam. Oni pewnie też nie umieliby mi odpowiedzieć. Dlaczego nie umiem pierwsza wyciągnąć ręki po tych długich tygodniach ciszy, ignorowania się nawzajem, olewania, milczenia... ze strachu? Przed tym, co mogę usłyszeć, przed tym, co może się wydarzyć? Przed wyrokami, jakie wyda na mnie życie? Każdy dzień mija mi w przeświadczeniu, że On kiedyś zwyczajnie zadzwoni późnym wieczorem, powie tonem Szarmanckiego Łosia "dobry wieczór", wyjdziemy na spacer, nazwie mnie głupią dupą, powie, że mnie kocha, i tysiące innych rzeczy. Trwam w oczekiwaniu na ten moment, choć wiem, że nie nastąpi. Wolę się okłamywać, niż... no właśnie... niż?...
3 komentarze:
niż:
stawić czoła prawdzie i pogodzić się z nią. Nie wiadomo czemu, kobiety są na tyle głupie, że są w stanie okłamywać się miesiącami w nadziei, że jednak kiedyś nastąpi cud.
Idiotyczne, no nie?
Życie potrafi być perfidne aż do bólu ...
No ale musisz z nim walczyć! Mimo, że się boisz powinnaś dać mu jakiś znak - mały, ledwie zauważalny, ale znak. Niech wie, że jeszcze o nim pamiętasz bo dalsze dni oczekiwania będą boleć coraz bardziej, a przyjaźń to rzecz o którą warto walczyć ;)
Madzia, Madzia. TO JEST FACET. Jego niestety trzeba jak dziecko uświadamiać. Zadzwoń. Serio. Łomotanie serducha ze strachu wynagrodzi ci rozmowa.
Trzymam kciuki. Głowa do góry kochany Rudzielcu :*
Fenn
Prześlij komentarz